Isabella Janovick kończy Moab 240
Co trzeba zrobić, aby przejść przez 240-milowy wyścig? Oto doświadczenie z pierwszej ręki napisane przez kierownika zespołu Spring, Isabellę Janovick. Zabierz to Izzy!
-
Tak, potrafię robić trudne rzeczy.
Po raz pierwszy usłyszałem o tym wyścigu w roku, w którym Courtney Dauwalter wygrała w klasyfikacji generalnej i ustanowiła rekord trasy w 2017 roku. Powoli zacząłem zauważać, że dystans staje się coraz bardziej popularny, ale dopiero Aravaipa Running zaprezentował transmisję na żywo z Cocodona 250 , która moje zainteresowanie naprawdę się rozpaliło. Widziałem znajomych biegnących w wyścigu (głównie mężczyzn i tylko kilka kobiet), więc zdecydowałem się zgłosić jako wolontariusz na wyścig Moab 240 w 2021 roku, aby sprawdzić, czy to jest coś, za czym chcę podążać. Spędziłem 6 dni w centrali, pracując razem z personelem Destination Trail Races , spotykając innych niesamowitych wolontariuszy i ładując ciężarówki 24/7 zaopatrzeniem do punktów pomocy. Przez kilka ostatnich dni wyścigu stacjonowałem na mecie, gdzie mogłem być świadkiem zdobywcy pierwszego miejsca, Mike'a McKnighta , który ustanowił nowy rekord trasy (tor śnieżny), ostatniego finiszera, który miał tylko 30 sekund do stracenia odcięcie i wszyscy pomiędzy. Byłem zainspirowany, byłem napompowany, byłem zmotywowany. Mógłbym to zrobić. chciałem to zrobić. Chciałem kiedyś przekroczyć linię mety. Był tam również mój trener Jeff Browning , który przeszedł ostatnie 70 mil z Mikiem, a kiedy go zobaczyłem, powiedziałem: „Jeff, masz 365 dni, aby przygotować mnie do tego wyścigu”. Uśmiechnął się i zabraliśmy się do pracy w następnym tygodniu.

Przewiń do przodu do Moab 240 2022 ...
Mój mąż Kyle i ja spędziliśmy tydzień przygotowując Vinny Van Go (naszą furgonetkę sypialną) do Moab. W środę udaliśmy się na miejsce i zameldowaliśmy w naszej kabinie na linii startu. Następnego ranka wypiliśmy kawę z trenerem Jeffem, który również prowadził wyścig. To byłyby jego pierwsze 200 mil i chciał nie tylko wygrać, ale także pobić rekord Courtney. Rozmawialiśmy o strategiach w ostatniej chwili, zmianach kursu i rozładowaliśmy trochę nerwów. Później zrobiłem szybki bieg wzdłuż rzeki Kolorado, a potem przyjechała ekipa filmowa z Nathan Sports . Ci dwaj filmowcy, Matt i Malcolm, śledzili moją podróż i uchwycili jak najwięcej treści.

Odprawa w wyścigu obejmowała kontrolę biegów, kontrolę nawigacji i kontrolę medyczną. Tam poznałem Todda Medyka, który później został moim najlepszym przyjacielem. Ostrzegłem go o mojej chorobie Meniere'a , ale także poinformowałem go, że mój lekarz dał mi pozwolenie na rasę i leki na receptę w nagłych przypadkach. Po otrzymaniu mojej torby z łupami zrobiłem zdjęcia policyjne, zdeponowałem torby zrzutowe, a następnie wróciłem do kabiny, aby odpocząć i przygotować się do dnia wyścigu.

W piątek rano na linii startu o 6 rano dyrektor wyścigu Candice Burt powiedziała swoją słynną kwestię „...jeśli umrzesz, to twoja cholerna wina” i ruszyliśmy! Pierwsze kilka kilometrów szło po płaskiej drodze, później podjazd rozpoczął się single trackiem. To był wspaniały wschód słońca, a 9,3 mil do stacji pomocy w Hidden Valley było bardzo przyjemne. Zatankowałem i pojechałem dalej do 17,8-milowego punktu kontrolnego, Amasa Back. W tym czasie świetnie się bawiłem, spotykając przyjaciół, robiąc sobie selfie i ciesząc się chłodną pogodą i widokami na rzekę Kolorado. Kyle i ekipa filmowa spotkali się ze mną na następnym AS, gdzie zacząłem swoją „rutynę stóp”, wypełniłem swój plecak większą ilością zapasów, paliwem i nawodnieniem. Zobaczyłem Kyle'a dopiero następnego ranka na mili 71,3.

Świetnie się bawiłem, biegając po śliskiej skale i rozmawiając z innymi, dopóki nie dotarliśmy do Drabiny Jakubowej, stromego zjazdu ze skał i głazów, na którym jeden zły krok może skończyć się katastrofą dla kostki. Na szczęście ten trudny odcinek miał tylko około ½ mili, a potem wróciliśmy do gładkiej ziemi. Base Camp znajdował się na 32,8 mili, gdzie zjadłem burrito na śniadanie, wypiłem litr wody i szklankę lemoniady. Napełniłem mój 3-litrowy bukłak wodą i 2 kolby mieszanką napojów. W punkcie pomocy zaczynały brakować płynów i racjonowano zapasy, co nie było dobrym znakiem w pustynnym upale. Kilku z nas wystartowało w tym samym czasie i dotrzymywało sobie towarzystwa aż do mili 37,3, która była tylko stacją wodną. Planowałem wypić tutaj jeszcze jeden litr i zakręcić moje dwie butelki, aby mieć pełne 4 litry płynów, aby dotrzeć do The Oasis, czyli mili 50,3. Niestety, kiedy dotarliśmy do stacji wody, nie było WODY. Inni biegacze czekali w pobliżu, mając nadzieję na kolejny spadek od personelu. Kontynuowałem, mając nadzieję, że 3,5 LI wystarczy. Upał dał się nam we znaki, a ja racjonowałem wodę. Postanowiłem wędrować zamiast biegać, aby mniej pić, i ssałem elektrolity do żucia, aby usta były wilgotne. Czułem, że się odwadniam, a moje mięśnie słabną, ale nie przestaję naciskać. Poczułam gorące plamy na stopach i kiedy w końcu dotarłam na punkt pogotowia, pojechałam prosto do medyków. Tam poznałam Todda, który zajął się moimi pęcherzami, zakleił taśmą klejącą, kazał ssać przez następne 3 dni i skupić się tylko na przenoszeniu nóg z jednego punktu pomocy do drugiego. Po spędzeniu dobrych 10 minut na jedzeniu i wypiciu MONY wody, znów byłem w drodze.

Ból był, ale w tym momencie do zniesienia. Po spotkaniu na trasie z innym biegaczem Chase'em (który jest prawdziwym lekarzem) wziąłem swój pierwszy Ibuprofen. Chase i ja trzymaliśmy się razem przez resztę nocy, nie śpiąc nawzajem opowieściami o śladach i tym, jak dobrze smakowałyby naleśniki rano. Miałem tak wiele pytań dotyczących jego pracy, a on chętnie odpowiadał na wszystkie z nich. Obaj uratowaliśmy się tamtej nocy i nigdy nie zapomnę jego towarzystwa.

Mój pierwszy rozrusznik nie mógł mnie podnieść aż do 71,3 mili w Indian Creek. O rany, chciałem zobaczyć moją załogę w tym czasie! To była ciężka noc i przybyłem tuż po wschodzie słońca. Nie mogłem się doczekać naleśników, gatorade i SLEEP. Zameldowałem się, wziąłem coś do jedzenia i podszedłem do Vinny'ego, gdzie zastałem Kyle'a i Melissę rozmawiających z Johnem, przyjacielem-wolontariuszem, którego poznaliśmy w zeszłym roku. Wychodził i wyglądał na szczęśliwego i świeżego. Moja załoga zabrała się do roboty, a Melissa miała tyle energii, że podniosła mnie na duchu. Masowała mi nogi, myła stopy i zmieniała skarpetki. Po 45 min drzemki ruszyliśmy w drogę. To miał być kolejny upał na pustyni, ale byłem pełen energii, nawodniony i gotowy do kontynuowania.
Melissa prowadziła niezmiennie szybkim tempem. Pierwsza część tego odcinka była bardzo biegowa i cieszę się, że mogliśmy to wykorzystać. Zamiast frustrować się i wściekać podczas segmentów, które nie miały flag (w końcu był to wyścig „na poziomie absolwentów”), żartowaliśmy i zamiast tego patrzyliśmy na pozytywy. Właściwie to był zabawny dzień z Melissą i oboje cieszyliśmy się widokami, drzemkami na szlaku, wietrzną pogodą i pogawędkami z pisklętami. W radosnych nastrojach dotarliśmy na Wyspę, gdzie nasyciliśmy się śniadaniowymi burrito, zapełniliśmy plecaki, a medycy postawili mnie na nogi.

Bridger Jack był kolejnym punktem pomocy na 102 mili. Byłem tak podekscytowany, że dotarłem do tego punktu kontrolnego! Było już ciemno, ale ogień palił się, a energia była wysoka. Znów popracowałem nad stopami, nakarmiłem je i nawodniłem. Postanowiliśmy tu trochę odpocząć, gdyż kolejnym odcinkiem była niesławna góra Shay. Plotka głosiła, że była to najtrudniejsza część wyścigu i że jeśli uda ci się dotrzeć na szczyt Shay, jesteś złoty. Czy to prawda, czy nie, trzymałem tę myśl w głowie.
Kontynuowaliśmy i pozyskaliśmy nowych przyjaciół Callie i Francisa, aby do nas dołączyli. Nasza czwórka trzymała się razem i motywowała się nawzajem do przedostawania się przez więcej nieoznaczonych obszarów, wielu przejść przez potoki, które kazały nam przeklinać godzinami i super stromych podjazdów. Wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z „fałszywym” szczytem, więc byliśmy przygotowani mentalnie, ale fizycznie nasze ciała były wyczerpane. Ponownie Melissa poprowadziła nas ze świeżym spojrzeniem na nawigację i zachęcającym duchem, który podtrzymywał nas na każdym podjeździe. Rozpoczęła zabawne rozmowy, grała muzykę, a nawet tańczyła dla nas, żeby zająć nasze umysły. Niespodziewanie było dużo śmiechu, co podtrzymywało pozytywne nastawienie. Ostatnie kilka kilometrów to stopniowy podjazd drogą pożarową. Było mgliście i zimno, i nigdy się nie skończyło. Totalny zajebisty umysł. Zaczęłam się załamywać i zwalniać tempo, albo jak powiedziałaby Melissa „tracę zapał”. Dalej mnie popychała, przypominając, że jestem chinoną, a moja załoga i ciepły van są na górze. Kiedy dotarliśmy do punktu pomocy, byłem bardzo szczęśliwy, widząc moją załogę. Pamiętam ogromny uśmiech, kiedy Gabe (pacer #2) powiedział mi, że w tej stacji pomocy jest PRAWDZIWA łazienka. Kiedy Kyle odprowadził mnie do łazienki i przytulił, wybuchnęłam płaczem i dałam mu do zrozumienia, jak bardzo boli mnie stopa. Przypomniał mi, że jestem teraz na 121,6 mili i jaki jest ze mnie dumny. Znowu moja ekipa pracowała nad naprawą mnie, przespała dwie godziny, przebrała się w świeże ciuchy, umyła zęby i w drogę. Uściskałem Melissę najmocniej, jak kiedykolwiek, a ona zostawiła mnie ze słowami: „Czuj się dobrze, czyń dobrze, bądź dobry”.

Wiedziałem, że trasa z Shay Mountain do Rd 46 będzie zabawną pojedynczą trasą, po której nastąpi długa i płaska droga pożarowa. Zdecydowałem się zrobić to solo i użyć moich pozostałych dwóch pacerów do trudniejszych odcinków. Single track był super zabawny, a pogoda dopisała. Poczułem więcej gorących punktów na stopach i po raz kolejny odwiedziłem Todda Medyka w Dry Valley AS. Ból, który znosiłem, spowodował, że krzyczałem głośno, ale wiedziałem, że trzeba to zrobić, aby kontynuować. Z drugiej strony byłem szczęśliwy, widząc Keirę Henninger, RD dla KH Races , która zrobiła ze mnie najsmaczniejszego wegetariańskiego burgera, a jej mężulek Jesse Haynes przekazał mi aktualne informacje na temat Jeffa, który całkowicie to miażdżył. Po szybkiej zmianie, aby przygotować się na nocne temperatury, dołączyłem do mojej przyjaciółki Aum na płaskim i nudnym 27 mil do Rd 46. Widzieliśmy wspaniały zachód słońca nad górami, ogromny księżyc i kilka halucynacji. W The Needles AS oboje zjedliśmy gorącą zupę, ucięliśmy sobie 10-minutową drzemkę przy kominku i ruszyliśmy dalej. Dotarcie do Rd 46 wydawało się nie mieć końca. Było dużo lunatykowania i drzemek w terenie, a po zażyciu 3 tabletek kofeiny byłem zmuszony zostawić Aum za sobą, aby skorzystać z tego chwilowego przypływu energii. Dotarłem do punktu pomocy tuż przed wschodem słońca, byłem wdzięczny za skorzystanie z czystego nocnika i poszedłem spać.

Moja ekipa pozwoliła mi spać przez dwie godziny, co było TAK DOBRE, że obudziłem się, gdy ekipa filmowa mnie filmowała. (Jestem pewien, że wyglądałem jak gorący bałagan). Kyle zmusił mnie do zjedzenia około 1000 kalorii, wypicia tony płynów i umycia zębów. W następnej sekcji dołączył do mnie Gabe, mój drugi pacer, który jest weterynarzem na dystansie 200 mil i finiszerem Moab 240. Zabraliśmy cały nasz sprzęt na zimną pogodę, ponieważ wiedzieliśmy, że w górach La Sal spadnie co najmniej do 30 stopni i istniało duże prawdopodobieństwo deszczu i śniegu. Wędrówka z Rd 46 do Pole Canyon była PIĘKNA! Podjazdy były bardziej stopniowe niż poprzedniego dnia, wiał przyjemny wietrzyk i och, wow, kolory osiki były po prostu magiczne. Dotarłem do Pole Canyon w świetnym tempie, gdzie Gabe pozwolił mi zdrzemnąć się na łóżeczku przez 15 minut, uzupełnić paliwo i nawodnić, zanim ruszyłem dalej. Kolejna część kursu była moją ulubioną! Uwielbiam góry, gęste drzewa, korzenie na ziemi i widoki Moabu i miejsca, z którego właśnie uciekłam. Gabe utrzymywał mnie przy życiu, dwukrotnie uratował mnie przed upadkiem z klifu (tak blisko!), odwrócił moją uwagę od moich bolesnych stóp i wyznaczył mi czas na dwie 10-minutowe drzemki. Dotarliśmy na szczyt Geyser Pass około 1 w nocy i pomimo bólu, który znosiłem, byłem tak podekscytowany, że byłem na 200 mili.

Pozwolono mi tu spać tylko przez godzinę, ponieważ moja załoga wiedziała, że chcę zakończyć zachód słońca. Heather, moja ostatnia amatorka, wyszła ze mną około 3 nad ranem, po tym, jak zjadłam trochę kalorii i wypiłam Mountain Dew. Dostaliśmy w prezencie długi odcinek drogi pożarowej w dół, gdzie starałem się biec jak najwięcej, ignorując ból w stopach. Oglądaliśmy piękny wschód słońca przed dotarciem do Porcupine Rim, ostatniego odcinka przed metą. Rozumiem, dlaczego większość ludzi kocha PR, zwłaszcza kolarzy górskich, ale jest to najgorszy rodzaj terenu dla kogoś, kto właśnie przebiegł 200 mil z pęcherzami na stopach. Często krzywiłam się i krzyczałam z bólu, a Heather robiła, co mogła, by zająć mój umysł opowieściami o tropach, słuchaniem muzyki i ssaniem twardych cukierków. W końcu, po wielu godzinach bólu, zobaczyliśmy rzekę Kolorado i wiedzieliśmy, że ścieżka rowerowa i meta są blisko. Po kolejnych kilku kilometrach przedzierania się przez głazy w końcu dotarliśmy do ścieżki rowerowej! Zostaliśmy przywitani przez ekipę filmową i poczułem radość i podekscytowanie, gdy spodziewałem się, że wkrótce przekroczę linię mety.

Kiedy skręciłem za róg w Moab RV Resort, usłyszałem dzwonienie krowich dzwonków i zobaczyłem, jak moi przyjaciele dopingują mnie. Przekroczyłem linię mety uśmiechając się od ucha do ucha i przytuliłem Kyle'a najmocniej. Jeff przywitał mnie również na mecie, po ukończeniu wyścigu prawie dwa dni wcześniej i ustanowieniu nowego rekordu trasy.

Wyciąganie klamry i robienie zdjęcia finiszera było najlepszym uczuciem, jakie kiedykolwiek miałem. Jestem szczęściarą, że mam tak niesamowitych i wspierających ludzi w moim życiu i jestem wdzięczna, że mam ciało, które pozwoliło mi osiągnąć tak niesamowity cel. Naprawdę nigdy nie wiesz, do czego jesteś zdolny, dopóki nie spróbujesz.
I’m SO in awe of your accomplishment Iz. Congratulations again. Well done!!!
Leave a comment