W pogoni za FKT na szlaku Kolorado autorstwa Matta Grahama
Gdy wchodzę po zalesionych serpentynach, czuję lekkie pieczenie w udach. Podekscytowanie nową podróżą nieco zwiększa tempo, chociaż mój mentalny dialog każe mi zwolnić. Jestem tylko 10 mil do 495 górskiej odysei. Podekscytowanie i zwątpienie wydają się w równym stopniu szarpać moim rdzeniem. Po części dlatego, że wciąż trzęsę zesztywniałymi nogami po ponad 10 godzinach jazdy Subaru mojej dziewczyny. A ponieważ rywalizacja nie była głównym tematem mojego biegania przez ostatnie 20 lat. Zamieniłem moje zaawansowane technologicznie buty do biegania na ręcznie robione sandały i zacząłem żyć z ziemią jako Łowca-Zbieracz. Teraz jestem z powrotem w górach z najnowszymi butami Altra i UD Fastback.

Ostatniego lata spędziłem trochę czasu w górach San Juan, próbując przekonać się, jakie są wyjątkowe. Bieganie tam z innymi górskimi przyjaciółmi rozpaliło moją miłość do tych majestatycznych formacji sięgających nieba. Szlak Kolorado zawsze mi się podobał, a zorganizowanie oficjalnego FKT również miało przyjemny dźwięk.
Jednak nie zamierzałem gonić za rekordami ustanowionymi przez Mike'a McKnighta i Courtney Dauwalter. Dwóch mistrzów filozofii „Jaskini Bólu”. Ja, chociaż pochodzę ze środowiska prędkości i wielu podium, spędziłem zbyt dużo czasu na medytacji w pustynnych kanionach, czując spokojną atmosferę. Przez cały ten czas Łowcy Zbieraczy udało mi się kultywować jedną wyjątkową umiejętność jako biegacz. Podróżowanie na duże odległości z bardzo małą ilością jedzenia i wody. To sprawiło, że ściganie „nieobsługiwanego” FKT wydawało się bardziej wykonalne, co oznaczało, że od początku do końca nosiłem wszystkie moje zapasy i jedzenie. Zakaz kupowania przekąsek, gdy szlak przecinał sklep, i nie przyjmowanie żadnych materiałów informacyjnych. To oczywiście nadal stanowi wyjątkowe wyzwanie, gdy pokonujesz prawie 500 mil z 98 000 stóp wspinaczki na jednym opakowaniu żywności.
I tu wróciły wątpliwości.
Teraz, po 39 milach od pierwszego dnia, moje nogi błagają o swobodę, a ramiona rozmawiają ze mną o dodaniu do nich 15-kilogramowej paczki jedzenia podczas biegania. Odżywianie będzie kluczowe. Pakowanie odpowiedniego paliwa bez nadmiernej wagi to cienka granica. Podzieliłem swoje odżywianie na pięć kategorii. Pakiety Spring Energy na paliwo instant i prawdziwe jedzenie, tradycyjny Pinole (prażona mielona kukurydza) na gęste węglowodany, Keto Bricks na paliwo wysokotłuszczowe, gigantyczna torba pokruszonych chipsów i precli na sole oraz nasiona chia zmieszane z mieszanką napojów Spring Energy Passion Yams . Właściwie czułem się pewnie z odżywianiem i zdolnością mojego organizmu do radzenia sobie z mniejszą ilością jedzenia, gdy jest to potrzebne.
Następnego dnia na szlaku organizm zaczął wytrząsać ze zmęczenia pierwszego dnia. Nabierałem pewności siebie, czułem więź z ziemią i czerpałem radość z wchodzenia na wyższe wysokości. Mimo to moje ramiona nie były zadowolone z 25-funtowego obciążenia w moim UD Fastback. Złapałem się na tym, że jadłem tyle, ile mogłem, aby zmniejszyć wagę paczki. Decyzja, o której wiedziałem, że będę cierpieć później, chociaż poradzę sobie z nią, kiedy nadejdzie. W pewnym momencie biegłem przez ośrodek narciarski pełen gorącego jedzenia i przyjaznych twarzy. Zwykle mogłem ulec pokusie wszystkich dostępnych pysznych potraw, chociaż moje ramiona nadal były zadowolone z jedzenia jedzenia, które już niosłem. Poza tym bieg „bez wsparcia” był dla FKT poza zasięgiem, był też celem osobistym. Kontynuowałem z pełną determinacją.

Każdego dnia spotykałem się z nieoczekiwanymi wyzwaniami. Na początku miałem problem z nauczeniem się technologii do oficjalnego nagrywania FKT. Funkcje mojego zegarka Coros i Garmin InReach były dla mnie nowe. Nie byłem też pewien, jak najlepiej utrzymać baterie w ruchu. Dwie opcje to energia słoneczna lub noszenie dodatkowych baterii. Wybrałem oba.
Ulewne popołudniowe deszcze monsunowe zmuszały mnie do codziennego suszenia sprzętu i ubrań, a czasami powodowały konieczność oczekiwania na bezpieczną wspinaczkę przez górskie przełęcze. Często zatrzymywałem się, wprowadzając modyfikacje do mojego plecaka, mając nadzieję, że będzie wygodniejszy. W pewnym momencie zdarły mi się wkładki do butów. Po wielu eksperymentach wypchanie buta trawą było jedyną rzeczą, która utrzymywała moje stopy ocierające się o niedokończone płótno wewnątrz buta. To wszystko jest jednak częścią tego. Znalezienie sposobów na przystosowanie się jest równie ważne dla FKT, jak dla zbieracza łowców.

Zdecydowałem się na bardziej wymagający szlak Colorado „West Collegiate”. Więcej wątpliwości wkradło się, gdy przemierzałem Twin Lakes. Wędrowcy ostrzegali mnie, że West Collegiate jest znacznie bardziej nierówny, zarówno pod względem stopy, jak i stromości. Wyrazili również, jak bardzo byli odlegli i „dzicy”. Samo słowo „dziki” wystarczyło, by z podniecenia rozwiać wątpliwości.
Kiedy moje nogi kontynuowały bieg mieszany/wędrówki w środowisku alpejskim nad Przełęczą Nadziei, znów poczułem, że zamierzam ukończyć FKT. W dalszej części West Collegiates teren był trudniejszy, chociaż czułem się bardziej ożywiony. Im bardziej stroma góra, tym silniejszy się czułem. W pewnym momencie blisko 13 000 stóp natknąłem się na dużą grupę pardwy doskonale zakamuflowanej na trawiastym, skalistym zboczu góry. Ptak, który zmienia wzory upierzenia wraz ze zmieniającymi się porami roku. Pozwolili mi podejść na odległość kilku stóp. Oczy małego ptaka zdawały się odzwierciedlać dawno utraconą mądrość gór. Patrzyło na mnie z miękkością, prawie jak akceptacja. Czy zdawał sobie z tego sprawę, czy nie, wszechwiedzący wyraz twarzy ptaków sprawił, że znów poczułem się, jakbym był „jednością z górami”. A raczej powinienem powiedzieć, że nie czułem się już gościem, chociaż czułem, że przynależę tam, do tego miejsca i do tego doświadczenia.

Dzienne kilometry zaczęły rosnąć. Tego dnia przebiegłem 48 mil. Chociaż wcześniej biegałem 100 000 dni na wielodniowych biegach przygodowych, dodatkowy ciężar mojej paczki z jedzeniem sprawiał, że czułem, że 50-kilometrowy dzień był dla mnie niezrównoważony. Jednak wciąż byłem na dobrej drodze do FKT i pobłogosławiony przez wskrzeszone pardwy (jestem prawie pewien, że pardwa była jak budda), nadal czułem się ożywiony szlakiem. W grę wchodziły również moje umiejętności Hunter-Gatherer. Biegnąc obok krzaków dzikiej porzeczki, agrestu, dzikiej róży i grzybów jadalnych, z łatwością je zebrałem i zacząłem uzupełniać część kalorii, które straciłem wcześniej na szlaku. W rzeczywistości codziennie jadłem mega funty jagód i miałem gówno, aby to udowodnić. Góry, uczucie połączenia wszystko wracało. Zachichotałem na myśl o ponownym nazwaniu siebie „człowiekiem z gór”. Szczerze mówiąc, ożywiłem esencję życia w górach Sierra jako młody wspinacz i biegacz górski. Nic by mnie nie powstrzymało.
Miałem 370 mil do biegu. Została mi jeszcze jedna trzecia paczki z jedzeniem i czułam się świetnie. Z kilkoma niepowodzeniami na początku, jak dotąd mam 10 dni. Nadal jestem na dobrej drodze do solidnego nieobsługiwanego FKT „West Collegiate Colorado Trail”, chociaż mam dwa dni opóźnienia w harmonogramie stworzonym dla siebie. Zostało mi 125 mil do przebycia, a dwa dni pozostały na ukończenie go, zanim będę musiał wrócić do domu, aby poprowadzić zaplanowany kurs Hunter-Gatherer. Powstał konflikt. Zacząłem naciskać mocniej, szybciej. Moje trawiaste Altras wymagały cogodzinnej wymiany trawy, a moje stopy często przecierały trawę. Skóra na stopach zaczęła się ścierać. Brak zestawu blistrowego, nadal naciskałem, zdeterminowany.

Rozdarty, moja podróż musi się tu zatrzymać. Na papierze nieukończenie FKT nie brzmi jak świetna historia, może nawet trochę jak kolejna wymówka. Dla mnie był to ogromny sukces, a wszystko zaczęło się w dniu, w którym poznałam pardwę. Pod wieloma względami pardwa jest prawdziwym bohaterem tej historii. Mały jasnobrązowy/szary/biały cętkowany ptaszek sprawił, że znów poczułem się akceptowany w górach. FKT było dla mnie ważne, chociaż przede wszystkim potrzebowałem ponownie poczuć się jak prawdziwy górski sportowiec dla siebie i to znalazłem. Wrócę po więcej. Biegam Ultras od 30 lat i jeszcze nie mam ochoty przestać.
Matta Grahama
This is incredible! An inspiring and impressive adventure.
Great job! Love reading about CT adventures. Having done the trail twice, it’s always exciting to me when I know the exact spot someone is talking about.
Leave a comment